Leżę w łóżku, obdarty ze skóry i co widzę?
Cienie na ścianie. Walczą ze sobą.
Cóż było powodem ich zwady?
Czyż nie promyk światła, który ich rani?
Czyż nie jest to zło?
Czyż nie jest to miłość?
Miłość, ta która łączy i dzieli, zmusza je do walki.
Warczą, gryzą, plują niesłyszalnym słowem.
Ranią.
Zabijają.
Nie pamiętają.
Z sił opadają.
Nadal istnieją, wygrywają.
Są razem.
Mimo iż walczą, nie przegrywają.
Czy to koniec? Nie.
Podnoszą się ze snu.
Patrzą, wokół spoglądają.
Szukają i Znajdują
Swe dłonie ujmują.
Całują.
Niczego prócz siebie i swej walki...
...Nie potrzebują.
Zazdroszczę im...(Visited 11 times, 1 visits today)
Dodaj komentarz